„Archiwum Dziadówka” przechowuje filmy, zdjęcia i teksty, dokumentujące ćwierć wieku naszego chodzenia po aliluji, zwanego też chodzeniem po wołoczebnem. „Chodzimy” po tej wiosce, odwiedzając też niekiedy wioski sąsiednie, Kłajpedkę i Dzierwany. Podjęliśmy miejscowy obyczaj odwiedzania domów w czas Wielkanocy, ucząc się go od starszych mieszkańców. Począwszy od roku 1990 na każdą Wielkanoc zjawiamy się w Dziadówku. Do połowy lat dwutysięcznych naszą kwaterą był dom Marianny Maliszewskiej. Gospodyni, osoba o szczególnym osobistym uroku, przez tak długi czas wprowadzała nas w ducha i literę alelujki, miejscowych pieśni i lokalnej historii „non scripta”. Na te parę dni w roku jej dom stawał się naszym domem, gościnnie otwartym także dla licznych nowych uczestników wypraw do Dziadówka. Tworząc to archiwum, myślimy z wdzięcznością o Niej, a także o mieszkającej tuż obok jej rodzinie, o Krystynie i Henryku Podbielskich. Zawsze nas wspierali, bez nich nie odrodziłby się bezcenny, pradawny obyczaj.

Drugi obyczaj, który poznaliśmy w Dziadówku to tak zwane „zajście wielkanocne”. Na początku odbywały się one w różnych domach, u Dembowskich, u Romanowskich, u Grabków. Na zajście można było się umówić chodząc po domach, wybór domu dokonywał się spontanicznie. Starsze domy, z pozoru niewielkie, miały jednak na tyle obszerne izby, by pomieścić wszystkich mieszkańców i przygrywających do tańca przybyszów. W połowie lat 90tych zajścia zaczęły odbywać się w domu Antoniego Jankowskiego, który postanowił zburzyć ściankę działową swojego domu, by mieć dostatecznie dużo miejsca i nas zaprosić. Przyjęliśmy z wdzięcznością to zaproszenie, nową salę nazwaliśmy salą teatralną. Zaczęliśmy w tamtym czasie pokazywać też formy stricte teatralne. Zaczynało się od tańców, przechodziło we fragmenty spektakli, w nowe etiudy, recytacje improwizacje z maskami. Wokół wielkanocnych, poniedziałkowych pokazów w domu Antoniego zaczęła tworzyć się widownia. Pojawiali się ludzie z okolicy, z czasem z innych suwalskich okolic i jeszcze odleglejszych stron.

Połowa lat dwutysięcznych, Antoni umiera. Cóż dalej? Na krótko z zajściem pojawiamy się jeszcze u Roszkowskich i zaczyna się seria wyjazdów na Stabieńszczyznę. W pierwszy dzień wielkanocny jesteśmy w Dziadówku, na drugi wyjeżdżamy aż pod Sejny. Nocowanie w pięknej chałupce Waldka Czechowskiego, obchód wioski i wieczorem zajście w stodole zwanej „Teatrem Dzieci Stabieńszczyzny”. Aż do roku 2010. Wtedy to Henryk Podbielski kończy budowę swojej wiaty i znowu w Dziadówku może odbywać się zakończenie aleluji!

Wacław Sobaszek
14.11.2014 r.

Archiwum powstało ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
w ramach programu „Kolberg 2014 – Promesa”,
realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca


mkidn mkidn mkidn


Archiwum udostępnia materiały filmowe "in extenso". Osoby zainteresowane prosimy o kontakt.