06.04.10 - 20:59 Herbert Ulrich -
Stanisław Vincenz Wielkanoc Rachmańska
Świętowanie rachmańskie, od dawna znane na całym wschodzie Rzeczypospolitej i w dorzeczu Morza Czarnego, zapewne najlepiej zachowało się w górach karpackich i może jeszcze się tam rozwinęło. Od dawna wierzy się, że za morzami, daleko na wschodzie słońca, niektórzy mówią "na największych górach na ziemi" - żyje cnotliwe, życzliwe dla wszystkich co żyje, a pokrewne nam plemię Rachmanów. Oddzieleni są od nas przeszkodami nieprzebytymi. A jednak modlitwą, postem nieustannym, życiem pełnym cnót w miłości i w zgodzie wzajemnej utrzymują ten nasz świat ludzki i odnawiają go. Wszystko co dobre im zawdzięczamy, dzięki nim żyjemy na tym świecie. "Rachmanowie to chrześcijanie" - tak się powiada - ale osobliwi jacyś, mnisi widocznie i zapewne czarownicy potężni lecz łagodni. Dalecy oni a bliscy nam, chyba nie co innego jak ludzie, a jednak nadludzcy jacyś i uświęceni. Z tymi dalekimi istotami możemy się komunikować raz do roku. A może dwa razy? Naprzód my dajemy im znak: w Wielkim Tygodniu zaczynając od środy, czasem aż w piątek lub w sobotę, taki jest obyczaj, rzuca się skorupki jaj wielkanocnych lub pisanek przygotowanych zawczasu, na wodę płynącą. Za pięć i pół tygodnia skorupki przemienią się znów w jaja i dopłyną do Rachmanów, tak się wierzy. Wtedy oni, Rachmanowie, podzielą się jajkiem wielkanocnym. Są tak zgodliwi, że dla dwunastu starczy jednego jajka. Świętują Wielkanoc swoją - rachmańską. Z kolei sami dają nam znak: dzwonią w dzwony. W dniu tym nasi ludzie w górach przykładają ucho do ziemi. Powiadają że słyszą dzwonienie zza dalekich mórz. W tym dniu świętujemy tutaj u nas Wielkanoc nazwaną rachmańską. Trudno w to prawie uwierzyć, ale nie ulega wątpliwości, że do wszystkiego tego dały zaczyń niegdyś wiadomości o Indiach, o Brahmanach czy też o klasztorach buddyjskich, przekazane zachodniemu światu przez ciekawych podróżników i pisarzy greckich. Według relacji znajdującej się u Strabona, uczeń szkoły tzw. cyników, imien...
IP : 89.186.25.252
|