dopisz się do księgi gości
|
|
1
|
29.09.11 - 14:51
dagmara
|
|
|
trzymamy kciuki za słuszne decyzje Wysokich Przedstawicieli Samorządów. Jeśli nasze poparcie mogłoby się do czegoś przydać, chętnie napiszemy/podpiszemy/wyślemy/zaapaelujemy. pozdrawiam z południa! w imieniu TFK dagmara
|
|
|
2
|
06.04.10 - 21:00
Herbert Ulrich
|
|
|
Według relacji znajdującej się u Strabona, uczeń szkoły tzw. cyników, imieniem Onesikritos, który jako morski oficer Aleksandra Macedońskiego przebywał u Indów, napisał pierwszą książkę o Brahmanach czyli jak ich nazywał gimnosofistach. Te wiadomości dostały się do powieści aleksandryjskich, a nowogrecka wymowa zmieniła Brahmanów na Wrachmanów i w tej formie dotarły te tradycje o Urachmanach lub Rachmanach do kronik staroruskich, jak je znajdujemy w tak zwanej "letopisi Nestora". Święto rachmańskie ma ton szczególny: od ludzi - do ludzi zwraca się znak-ofiara i słowo modlitewne. Od ludzi omylnych i niemądrych do mędrców, od skłóconych i zawistnych do zgodliwych, od grzesznych i gnuśnych do miłosiernych i przyjaznych światu - Rachmanów. Jak świętować ten dzień? Przepisów na to nie ma. Jak najgodniej! To rzecz osobista, intymna prawie każdego człowieka lub każdej rodziny. A może jeszcze inne tchnienia się tu dołączyły? Może biblijne powiedzenie, wzruszające lecz dumne starohebrajskie "rachmonim bene rachmonim" - co znaczy: miłosierni synowie miłosiernych (tak Żydzi powiadają o swoim rodzie) - położyło swą pieczęć. Przypuszczano także, co jednak nie tak przekonywujące, że początkowe słowa Koranu "Bismillahi rachmani" (W imię Boga wszechmogącego, miłosiernego) weszły do tego stopu. W mowie pozostały trwałe ślady, jak słowo "rochmanić" w starej polszczyżnie, co znaczy łagodzić, ujarzmiać. A tu u nas słowo "rachmanny" znaczy łagodny, miłosierny, i dalej dają świadectwo swe przysłowia ludowe i liczne nazwy miejscowości na całym wschodzie Rzeczypospolitej. A wszystko to jakby pretekst tylko. By stopić różne tęsknoty: wzniesienie mistyczne Indii i jej tolerancję. Żydowski kult miłosierdzia. A gdyby tamto przypuszczenie co do Koranu było słuszne, mahometański pęd do jednoczenia ludzi. Poprzez starogrecką ciekawość i pasję do charakteryzowania, poprzez aleksandryjską skrzętną uczoność. Całość jak witraż na tle nieba gwiażdzistego na mrocznym tle średniowiecza: na...
|
|
|
3
|
06.04.10 - 20:59
Herbert Ulrich
|
|
|
Stanisław Vincenz Wielkanoc Rachmańska
Świętowanie rachmańskie, od dawna znane na całym wschodzie Rzeczypospolitej i w dorzeczu Morza Czarnego, zapewne najlepiej zachowało się w górach karpackich i może jeszcze się tam rozwinęło. Od dawna wierzy się, że za morzami, daleko na wschodzie słońca, niektórzy mówią "na największych górach na ziemi" - żyje cnotliwe, życzliwe dla wszystkich co żyje, a pokrewne nam plemię Rachmanów. Oddzieleni są od nas przeszkodami nieprzebytymi. A jednak modlitwą, postem nieustannym, życiem pełnym cnót w miłości i w zgodzie wzajemnej utrzymują ten nasz świat ludzki i odnawiają go. Wszystko co dobre im zawdzięczamy, dzięki nim żyjemy na tym świecie. "Rachmanowie to chrześcijanie" - tak się powiada - ale osobliwi jacyś, mnisi widocznie i zapewne czarownicy potężni lecz łagodni. Dalecy oni a bliscy nam, chyba nie co innego jak ludzie, a jednak nadludzcy jacyś i uświęceni. Z tymi dalekimi istotami możemy się komunikować raz do roku. A może dwa razy? Naprzód my dajemy im znak: w Wielkim Tygodniu zaczynając od środy, czasem aż w piątek lub w sobotę, taki jest obyczaj, rzuca się skorupki jaj wielkanocnych lub pisanek przygotowanych zawczasu, na wodę płynącą. Za pięć i pół tygodnia skorupki przemienią się znów w jaja i dopłyną do Rachmanów, tak się wierzy. Wtedy oni, Rachmanowie, podzielą się jajkiem wielkanocnym. Są tak zgodliwi, że dla dwunastu starczy jednego jajka. Świętują Wielkanoc swoją - rachmańską. Z kolei sami dają nam znak: dzwonią w dzwony. W dniu tym nasi ludzie w górach przykładają ucho do ziemi. Powiadają że słyszą dzwonienie zza dalekich mórz. W tym dniu świętujemy tutaj u nas Wielkanoc nazwaną rachmańską. Trudno w to prawie uwierzyć, ale nie ulega wątpliwości, że do wszystkiego tego dały zaczyń niegdyś wiadomości o Indiach, o Brahmanach czy też o klasztorach buddyjskich, przekazane zachodniemu światu przez ciekawych podróżników i pisarzy greckich. Według relacji znajdującej się u Strabona, uczeń szkoły tzw. cyników, imien...
|
|
|
4
|
08.08.09 - 13:59
jan
|
|
|
Czesc!
this is jan from the ATG from Germany. I want to say "thanks a lot!" to all of you who made this festival happen. especially i want to thank erdmute, waclav, bashia & bashia, kashia, justine, sebastian, soshia and all the actors, theatre-companies, the workshop conducters, volunteers and all participants, not to forget all the musicians and all the nice people from wegajty-village and gotki and pupki and jonkowo and so on! we had a great time in wegajty and the energy we got there is already transforming into new ideas and plans. i hope we all meet again next year and stay in contact until then!
djenkuje barzo!
jan
p.s.: i made a lot of pictures and movies and i will let you know when you can see them online.
|
|
|
5
|
31.08.08 - 23:54
fornetti
|
|
|
|
6
|
19.02.07 - 01:09
struna
|
|
|
Witam. Jest taki film krotkometrazowy Piotra Szulkina z 1975 r. "Dziewce z ciortem". Piekna polska muzyka ludowa (wyk.: Helena Stroszowa, Jan Trzpil, Stefan Trzpil, Kapela Stanislawa Klejnesa) i ladne obrazy (zdjecia).
Podaje za filmpolski.pl: "A w niedzielę z porania..." tymi słowami zaczyna się ballada, jeden z najstarszych zabytków polskiej kultury ludowej, której filmowej transpozycji dokonał reżyser. Treścią ballady są losy dziewczyny wiejskiej Kasi, która zbyt często uczęszczała do karczmy, prowadziła rozwiązły tryb życia, zamordowała troje nieślubnych dzieci. Pewnej niedzieli z rana, po wyjściu z kościoła, spotyka młodzieńca, który okazuje się diabłem. Porywa Kasię do piekła, aby tam pokutowała za grzechy. Inscenizacja, scenografia i koncepcja obrazu są wierne folklorystycznej koncepcji teatru jasełek, zabarwionego atmosferą moralitetu. "Kanwę filmu stanowi jeden z najstarszych zabytków kultury ludowej - ballada ""A w niedzielę z porania"". Strofy ballady zostały zilustrowane scenkami aktorskimi".
Bardzo polecam ten film. Mialem go kiedys na kasecie video, niestety w chwili obecnej nie wiem, gdzie jest ta kaseta, wiec nie moge sie tym filmem "podzielic" :-(. Pozdrawiam struna
|
|
|
7
|
30.12.06 - 09:31
Herbert Ulrich (Lublin)
|
|
|
Czesc, wszedzie szukam filmow: FESTIVAL rez. Murray Lerner (Newport Folk Festival z lat 60-tych, niedawno tez na DVD - z Joan Baez, Chester Burnett, Johnny Cash, Donovan, Mimi Farina, Ronnie Gilbert, Mississippi John Hurt, Brownie McGhee, Buffy Sainte-Marie, N. Paul Stookey, Mary Travers, Mike Bloomfield, Paul Butterfield, Judy Collins, Cousin Emmy, Richard Farina, Son House, Jim Kweskin, Odetta, Pete Seeger, Sonny Terry, Peter Yarrow) oraz WALDEN rez. Jonas Mekas (1969, z Jonas Mekas, Stan Brakhage, Carl Th. Dreyer, Timothy Leary, Gregory Markopoulos, Allen Ginsberg, Andy Warhol, Jack Smith, Edie Sedgwick, Nico, Velvet Underground, Ken Jacobs, Shirley Clarke, Michael Snow, Richard Foreman, John Lennon, Yoko Ono). Kto mi pomoze?
|
|
|
8
|
21.11.06 - 14:07
Yeshe
|
|
|
|
9
|
28.07.06 - 11:45
kasia regulska
|
|
|
Droga Izo, uczestniczylam w tegorocznym festiwalu i zgadzam sie w pełni z Twoim zdaniem. Jedyne co budzi moj protest to użycie słowa 'wybryk' w odniesieniu do tego potwornego rasistowskiego napadu. Nazywajmy rzeczy po imieniu i nie umniejszajmy ich znaczenia. To, że ktoś zostaje zaatakowany 'tulipanami' tylko dlatego, że ma inny kolor skóry nie jest wybrykiem, ale poważnym przestępstwem. Pozdrawiam.
|
|
|
10
|
24.07.06 - 18:24
Iza Kutno
|
|
|
Uczestniczyłam w kilku spotkaniach tegorocznego festiwalu,jestem pod wrażeniem atmosfery,formy ,umiejętnego dialogu z widzem; bardzo twórcze i inspirujące.Przykro,że festiwal zakończył się rasistowskim wybrykiem.To zdarzenie potwierdza jedynie ,jak duże jest zapotrzebowanie na treści dotyczące tożsamości,dialogu i budowania relacji.Mam nadzieję,że ciąg dalszy nastąpi.
|
|
|
[początek] strona # 1 2 3 4 5 [koniec] |
|